Wyspa w ogniu
Przygotowania do uderzenia na zachodni świat, zdobycie Malty, a za nią Sycylii i wdarcie się na Półwysep Apeniński, zakończyły się pod koniec marca 1565 roku. Wtedy właśnie turecka flota wyruszyła w drogę.
Malta nie była dobrze ufortyfikowana - wyspy broniły zaledwie trzy forty: Świętego Anioła, Świętego Michała oraz Świętego Elma. Mimo starań, zgromadzona armia była trzy razy mniej liczna niż nacierająca armia turecka. 18 maja zauważono pierwsze okręty tureckie:
"Słychać było dudnienie bębnów, ryk trąb i dźwięk dzwonów. Narastał chaos. Zwykli ludzie spodziewali się Turków najwcześniej za miesiąc [...], wszystkie uprawy, które nie zdążyły dojrzeć lub nie zostały jeszcze zebrane, podpalano, aby zostawić jedynie spaloną ziemię [...]. Zatruwali wszystkie studnie psimi wnętrznościami, odchodami oraz trującymi ziołami. Nic nie zostawiali Turkom, którzy byli tuż-tuż. Wydawało się, że cała Malta stoi w ogniu".