Morscy cyganie
Najstarszym plemieniem zamieszkującym Birmę są Monowie, którzy przybyli na swoje ziemie na tysiąc lat przed Birmańczykami. To oni jako jeden z pierwszych azjatyckich narodów zaczęli posługiwać się pismem. Żyją nad morzem, są świetnymi żeglarzami. Określa się ich jako ortodoksyjnych buddystów. Gdy do władzy doszła junta, stali się leśnymi partyzantami. Założyli Mon National Liberation Army. Swoje bazy budowali na wzgórzach, ale patrolowali również plaże. Jeszcze bardziej niż Monowie z wodą związani są Mokenowie, zwani "cyganami morskimi". Kiedy nadchodzą monsunowe deszcze, osiedlają się na jednej z wysp, gdzie wciągają swoje wydrążone w pniach łodzie i budują chaty na wysokich palach. Wielu z nich przeszło na buddyzm, ale niektórzy wciąż odbywają plemienne rytuały pod przewodnictwem szamana.
W przerwie między porami monsunowymi potrafią przepłynąć tysiące kilometrów.* Zgodnie z tradycją wrzucają pępowinę noworodka do morza*. Są najlepszymi nurkami na świcie. Potrafią zejść osiemdziesiąt metrów pod wodę i wytrzymać tak siedem minut. Polują na ryby przy pomocy harpunów. Kiedy jakaś podpłynie, skaczą. Ich zgodny z naturą rytm życia zakłóca alkohol. Upijają się whiskey, a z pobliskiej Tajlandii przemycają amfetaminę. Brytyjczycy zabronili im poławiać pereł, wybili im żółwie i zniszczyli rafy koralowe. Mokenowie kiedyś zarabiali na ostrygach, jednak odkąd zaczęto hodować je na farmach, stali się niepotrzebni. Jedynym ich pocieszycielem i zabijaczem wolno płynącego czasu są więc używki.