W oczekiwaniu na "łatkę"
Szkoła teatralna zawiodła Kowalewskiego tak bardzo, że po pierwszym roku chciał ją rzucić. Szczególnie, że długo czekał na swoją "łatkę", tymczasem nie był ani amantem, ani tragikiem, ani komikiem. Studiował dramat, a ciągnęło go w kierunku estrady. W dodatku parcie na sukces nie było nigdy jego domeną, w przeciwieństwie do Elżbiety Czyżewskiej, koleżanki z roku. Ale pierwszy rok minął i to wystarczyło, by, jak mówi, "zaskoczył.
O teatrze Kowalewski mógłby zresztą opowiadać cały czas - wywiad aż roi się anegdot o pracy w teatrze. W jednej z nich opowiada, jak innego aktora, Pawła Wawrzeckiego, świeżo po angażu podpuszczano, by zaniósł dyrektorowi, Erwinowi Axerowi, alkohol, a gdy ten wpadł do gabinetu Axera i zdyszany postawił butelkę na stole, dyrektor tylko kręcił głową z politowaniem. W innej przywołuje sytuację z planu filmu "Potop" Jerzego Hoffmana, gdy w pewien wyjątkowo upalny dzień Daniel Olbrychski prowokował Selima:
"Mówi: "Ha. Turcy to podobno nieźli zapaśnicy". Selim się w ogóle nie odzywa, bo umiera. No więc szturchnął go butem. "Ty, słyszysz? Że Turcy to nieźli zapaśnicy". Selim uniósł głowę i powiedział: "Odpierdol się". I dalej umierał. A on go dalej męczy. I w pewnym momencie, kiedy Selim miał już dosyć tego zaczepiania, w ułamku sekundy zobaczyłem, jak Daniel ma łeb w piachu. Selim wczołgał się z powrotem na koc i jęczał: "Teraz umrę. Teraz to już na pewno umrę".
Na zdjęciu: Kowalewski z Ewą Wiśniewską