Gdy życie stało się lepsze
Po Wielkim Głodzie przyszedł wielki terror, na który składały się całe lata paranoi, nocnego łomotania do drzwi i polowań na wrogów ludu, uskutecznianych przez popleczników tego, którego nazywano Przyjacielem Wszystkich Dzieci. Kto przeżył i nie zaginął w czeluściach gułagów, dał się ponieść, jak to Kundera napisał, "zbiorowemu delirium lirycznemu". Stalin rzekł: "Życie stało się lepsze, towarzysze, życie stało się lepsze". I słowo ciałem się stało, bo nie mogło być inaczej. Mandelsztama, który uparcie nie chciał zrozumieć, że jest mu lepiej, wyprowadzali z mieszkania przy wesołych dźwiękach gitary dobiegających zza drzwi sąsiada.
Karetki więzienne, słynne Woronki, pomalowano w jaskrawe, radosne kolory udając ciężarówki z artykułami spożywczymi. Z czasem namalowano na nich reklamy musującego wina "Sowietskoje" z roześmianą dziewczyną. Wśród elit utopijny ascetyzm stał się passe, ustępując komunistycznej wersji burżuazyjnego życia. Wino musujące stało się symbolem stalinowskiej dyrektywy; kolejny pożytek z komunizmu - nareszcie i człowiek sowiecki mógł sobie strzelić szampańskim korkiem.