Stołówka pędem komunizmu
Łatwo było zatem wykuwać nowego, sowieckiego człowieka wyswobodzonego od wymyślnego jadła i podobnych aberracji odciągających go od realizacji doniosłego programu modernizacyjnego. Nowym domowym ogniskiem miały być państwowe jadłodajnie, a publiczny kocioł zastąpił kuchenne garnki. To tutaj miał się tworzyć sowiecki byt i bezpieczeństwo. Stołówki te miały być "bezcennymi pędami komunizmu", jak głosiła jedna z wielu deklaracji, równie pustych, co nadętych.
Homo Sovieticus hartował się więc zupą ze zgniłej kapusty kiszonej, mięsem podejrzanej proweniencji, rozgotowanymi jagłami i - twardą jak proletariacki kułak - suszoną płocią kaspijską. Wraz z Leninowską Nową Polityką Ekonomiczną do Rosji zawitała niebawem epoka przenośnych stoisk z zupą, budek z blinami, handlarzy oranżadą oraz stołówek, tym razem prowadzonych w domach.