Święty Gerard
Śmierć starszego brata pisarza, w czasie, gdy obaj byli jeszcze dziećmi, położyła się cieniem na całym jego nastoletnim i dorosłym życiu. W domu Kerouaców Gerard zyskał niemal mityczny status: młody Jack wielokrotnie wysłuchiwał opowieści o jego świętości i niezwykłych talentach, sam jednak nie był nawet w stanie przypomnieć sobie wyrazu twarzy brata. Mimo to, chłopiec "nawiedzał" go pod postacią różnego rodzaju wizji i omamów. Kerouac poświęcił mu zresztą jedną z powieści - mowa o wydanych w 1963 roku "Wizjach Gerarda".
Po przeczytaniu jednego z fragmentów książki, Johnson zdała sobie sprawę, że zwyczaj zwracania się do jej kota w mieszaninie angielskiego i francuskiego, jaki praktykował Jack, było jednocześnie "świętym sakramentem", za pośrednictwem którego pisarz przyzywał swojego brata. "Ti Gris" (dosł. "burasek", "szaruś"), jakiego używał w rzeczywistości, zostało tam zamienione na "Ti Pou" (od "Ti Pousse", czyli "mały kciuk"), jak podobno nazywał Jacka Gerard.