Czy możemy odmówić?
Świetnym przykładem takiej praktyki (o którym Orliński tylko wspomina) może być polityka Steam - platformy należącej do firmy Valve, a służącej wynajmowaniu licencji na gry. W cyfrowym świecie, w którym nic nie kupujemy na własność, a jedynie nabywamy prawo do tymczasowej zabawy, Steam może zmieniać warunki swojego regulaminu kiedy chce i jak chce. Użytkownik, który w pewnym momencie odmówiłby ich zaakceptowania, tłumacząc, iż zakładając konto godził się na coś innego, pozostałby z niczym.
Taki eksperyment przeprowadził kiedyś użytkownik serwisu Reddit o pseudonimie urquan. Gdy Steam zmienił zapisy swojego regulaminu (na mniej przyjazne użytkownikom) zapytał, co się stanie, jeżeli na nowe zasady nie wyrazi zgody. Czy Steam pozwoli mu wziąć gry, za które już zapłacił i odejść? W odpowiedzi usłyszał: "Możemy zdezaktywować twoje konto na stałe, wyczyścić wszelkie informacje o płatnościach oraz twój profil Steam. Gry na twoim koncie nie będą dostępne w przyszłości" (cytat za serwisem Polygamia). Czyli: "możesz odejść, ale stracisz gry, za które już zapłaciłeś". Choć w zasadzie nawet część "możesz odejść" jest dyskusyjna. Jaką mamy bowiem pewność, że internetowe biznesy naprawdę usuwają nasze dane?