Śledzenie, wizyty tajniaków, podsłuchy
Mueller opisuje również, jak wielokrotnie była obserwowana przez tajniaków - czasami nie zauważała, że jest śledzona, czasami wręcz przeciwnie, bo obserwatorzy byli brutalni i agresywni. "Służba bezpieczeństwa podług własnej woli wchodziła i wychodziła z naszego mieszkania, kiedy nas nie było. Często umyślnie zostawiali znaki, niedopałki papierosów, zdejmowali obrazy ze ściany i kładli je na łóżku, przestawiali krzesła" - czytamy.
Pisarka odkryła, że połowa wręczonych jej materiałów z jej akt pochodzi z podsłuchu zainstalowanego w jej mieszkaniach. Pluskwy ukryto w obu pokojach za szafami. W protokołach jest wszystko, o czym Mueller rozmawiała z mężem, także w sypialni.
Jak pisze, "w obliczu straszliwej nędzy i zacofania Rumunii sądziliśmy, że Securitate nie może sobie pozwolić na nowoczesne technologie. Myśleliśmy też, że jesteśmy wprawdzie wrogami państwa, ale niewartymi takiego zachodu. Mimo strachu, w którym żyliśmy, pozostaliśmy jednak naiwni, zasadniczo myliliśmy się co do zakresu nadzoru".