Uznana za szpicla, ponieważ odmówiła bycia szpiclem
Inni pracownicy przechodzili obok niej bez słowa. Jej najbliższa przyjaciółka, Jenny, widziała dokładnie, co się wydarzyło. Na przerwie obiadowej siadała obok na schodach: "Ona jadła i płakała nade mną, ja nie. Musiałam przecież wytrzymać". Z fabrycznych głośników chóry robotnicze śpiewały o szczęściu ludu i postępu.
Jenny odstąpiła Hercie kawałek swojego biurka w fabryce, ale już piątego ranka poinformowała ją, że dłużej nie może na to pozwalać: "Wyobraź sobie, moi koledzy mówią, że donosisz. Wiesz przecież, gdzie żyjemy". Mueller wróciła na schody. Gdy wchodziła na halę, robotnicy gwizdali za nią i wołali: "Securitate!".
"To było jak zły sen. Ilu szpicli było w biurze Jenny i w hali produkcyjnej? Działali, ataki zostały przekazane niższym rangą, miały wychodzić od dołu, oszczerstwa miały mnie zmusić do zwolnienia się z pracy. [...] To, że uważano mnie teraz za szpicla, ponieważ odmówiłam bycia szpiclem, było gorsze niż werbowanie i groźby. Oczernili mnie ci, których chroniłam, odmawiając ich szpiegowania" - pisze Mueller.