To nie była romantyczna przygoda
Córka prezydenta porównuje ówczesną egzystencję do życia agentów służb specjalnych: "macie wiele tożsamości i przechodzicie nieomylnie od jednej do drugiej. Ten zawód, o którym niejeden marzy, wydaje się przebudzeniem z najgorszego koszmaru. Wy doskonale wiecie, że takie życie prowadzi do schizofrenii, szaleństwa lub paranoi".
Pingeot zauważa, że wszystko to wydawać się może romantyczną przygodą jak z powieści, ale, kiedy samemu jest się bohaterem takiej powieści, nie jest już tak miło:
"Trzeba wsiąść do samochodu, aby przejechać z punktu A do punktu B oddalonego o dwieście metrów, nudzić się wieczorem przed kolacją, bez powodu płakać w łóżku, wreszcie tyle innych zwyczajnych rzeczy zwykle wycinanych przy montażu filmu. Na przykład spędzenie dwóch godzin w ukryciu w toalecie pustego mieszkania".