Pan Prezydent kontra "mały Franek"
"Wasza matka była jednocześnie dyskretna i pełna pasji. Do innych mówiła o waszym ojcu: "Pan Prezydent". U was w domu był to Cecchino, czyli z włoskiego mały Franek. Używaliście różnych form językowych w zależności od tego, gdzie się znajdowaliście - wewnątrz czy na zewnątrz. Ale na zewnątrz bywaliście rzadko, więc nie musieliście nazywać publicznie ojca "tatusiem", co niewątpliwie byłoby kłopotliwe" - pisze Pingeot już na pierwszych stronach.
Oficjalnie więc Anne Pingeot, matka Mazarine, była panną z dzieckiem, która "miała wystarczająco twardy charakter, aby nikt nie ważył się prawić jej morałów. Ale miała także rodzaj mistycznego uwielbienia dla waszego ojca, co tłumaczy, dlaczego w końcu zgodziła się żyć w cieniu".