W Komendzie Centralnego Portu Lotniczego
Po kilku latach - na jego wyraźne życzenie - skierowano go do Komendy Centralnego Portu Lotniczego. Pomysł utworzenia tej jednostki powstał po tym, jak zaczęto w Polsce uprowadzać samoloty. Szczególnie dużo działo się od października 1969 do października 1970 roku. W statystykach na świecie nasz kraj był numerem jeden pod względem liczby porwań. Po jakimś czasie zaczęto organizować zamachy terrorystyczne, których celem była ucieczka porywaczy za granicę.
- Jeżeli chciałeś uciec z kraju, to mogłeś dać dyla przez zieloną granicę. Wówczas nie brałeś zakładników, ryzykowałeś sam i narażałeś tylko swoją osobę. Ale tu chodziło o coś innego - o polityczny wydźwięk uprowadzenia samolotu - zauważa "Dziewul". - Gdybyś przekroczył zieloną granicę i jeśliby cię złapali - dostałbyś kopa w dupę i zawróciliby cię do Polski. Nie byłeś potrzebny. Ale kiedy dokonywałeś zamachu na samolot, biorąc przy tym zakładników, mówił o tym cały świat - nie ukrywa Dziewulski, który kierował likwidacją 13 zamachów terrorystycznych, ratując życie 765 osobom. W tamtym czasie ziemią obiecaną było lotnisko Tempelhof, położone niecałe cztery kilometry od centrum Berlina.