Kariera w "Kulturze"
Bo Głowacki w trzy lata po ukończeniu studiów otrzymał posadę zastępcy sekretarza redakcji w "Kulturze" (nazywanej "warszawską" w opozycji do "paryskiej" Jerzego Giedroycia). Dość szybko awansował na znakomitego felietonistę i reportażystę, gdyż doskonale znał - i umiał się wczuć - w różnorakie środowiska społeczne. Mentalność chłopo-robotników, festiwal piosenki w Sopocie, uliczne bójki, problemy mieszkańców wsi i małych miasteczek - o tym wszystkim z właściwą sobie wnikliwością pisał "Głowa".
Jego wczesne opowiadania zebrane w tomie "Wirówka nonsensu" (1968) wywołały poruszenie w środowisku literackim, bowiem młody twórca skupił się głównie na warszawskich elitach intelektualnych, obnażał fikcję obowiązującego systemu, ale także pisał o bananowej młodzieży, od której nieoczekiwanie został specjalistą. Dodatkowo wielu recenzentów miało problemy z odróżnieniem narratora tekstów od samego Głowackiego, a stąd już tylko krok od niekoniecznie sprawiedliwej łatki apologety grupy awanturników o wątpliwej moralności.