Janusz Głowacki jako twórca i jako tworzywo to stop niepowtarzalny
Mistrz absurdu i inteligentny ironista
Pisarz i dramaturg, który swoje największe sukcesy świętował na emigracji. Oscar Wilde Polski Ludowej. Niedoszły aktor, a zarazem bon vivant i playboy. Scenarzysta. Wytrawny obserwator rzeczywistości. Mistrz absurdu i inteligentny ironista - wszystkie te epitety opisują Janusza Głowackiego i zarazem żaden nie określa go w pełni.
Pisarz i dramaturg, który swoje największe sukcesy świętował na emigracji. Oscar Wilde Polski Ludowej. Niedoszły aktor, a zarazem bon vivant i playboy. Scenarzysta. Wytrawny obserwator rzeczywistości. Mistrz absurdu i inteligentny ironista - wszystkie te epitety opisują Janusza Głowackiego i zarazem żaden nie określa go w pełni.
"Głowa jako twórca i jako tworzywo to stop niepowtarzalny, w którym prawda i zmyślenie, szczerość i kreacja zostały splątane w ciasny motek zależności. Pisarz o sylwetce koszykarza, uśmiechnięty z nonszalanckim wdziękiem, zapewne dlatego uważany za dziecko szczęścia (choć sam nie podziela tego zdania), od debiutu otoczony był podziwem i zawiścią, uznaniem i niechęcią, szacunkiem i złośliwością. Z kłębka pod tytułem Janusz Głowacki każdy ma prawo wyciągać kolejne włókna i poddawać je analizie, bez gwarancji jednak, że dostrzeże złożoną strukturę całości" - pisze Elżbieta Baniewicz w książce "Dżanus. Dramatyczne przypadki Janusza Głowackiego" , która właśnie się ukazała. Autor "Antygony w Nowym Jorku" o sobie opowiadać, ani - tym bardziej - pisać nie lubi, chociaż krytycy (szczególnie polscy) częstokroć szukali podobieństw u jego bohaterów do niego samego. Tymczasem nazywany familiarnie "Głową" twórca,
raczej rzadko "przemycał" do swoich tekstów fragmenty własnej biografii. Dlatego też "Dżanus" nie jest biografią sensu stricte - to raczej próba uchwycenia i zdefiniowania nie tyle Głowackiego, co jego twórczości.