Grube ryby, średniaki i płotki
Autorzy książki skontaktowali się bezpośrednio lub pośrednio z przedstawicielami przemytniczego biznesu. Odwiedzili skazanych, którzy odsiadują wyroki, a także tych, którzy nie dali się złapać. Byli w Egipcie i na tunezyjskich Wyspach Karkanna, w Serbii i w Ugandzie.
Wśród opisanych przez nich "średniaków" przemytniczego biznesu znaleźli się tacy, jak Afgańczyk Muszaraf, który sprowadzał do Włoch ok. 3 tys. nielegalnych imigrantów rocznie, zarabiając na tym 18-30 mln euro, czy Kurd Fachr ad-Din, przerzucający do Wielkiej Brytanii ok. 5 tys. osób rocznie i zarabiający 10 mln euro.
W stolicy Ugandy Kampali działa kongijski pseudomisjonarz ukrywający się pod inicjałami P.M. Dzięki znajomości lokalnych stosunków i wiedzy o konfliktach zbrojnych w regionie, każdemu ze swoich klientów jest w stanie stworzyć wiarygodną "legendę" o byciu ofiarą takiego konfliktu. Przekonuje ona ugandyjskich urzędników, a potem Biuro Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców, dzięki czemu klient uzyskuje status uchodźcy politycznego.
We Włoszech Pakistańczyk Kabir załatwia swoim rodakom Pasztunom zaproszenia do pracy sezonowej w rolnictwie. Po przybyciu na miejsce pozbywają się oni dokumentów i podając się za Afgańczyków, zgłaszają się do służb imigracyjnych z wnioskiem o azyl. Po jego otrzymaniu mogą swobodnie poruszać się po całej Unii Europejskiej. Kabir zarabia na tym procederze "tylko" 100 tys. euro miesięcznie.