Mariusz Szczygieł - In vino veritas
Jeden z najbardziej znanych polskich reportażystów i nasz naczelny czechofil nie znosi wczesnego wstawania - zwykle śpi do południa, ale to dlatego, że ma kłopoty z zasypianiem. Tabletek nasennych brać nie chce - obawia się, że na starość nabawiłby się od nich demencji i alzheimera. Szczygieł zazwyczaj pracuje przy długim biurku, specjalnie dla niego zaprojektowanym i robi to w nocy.
- W ciągu dnia ustalam sobie, co będę robił, dzwonię, zbieram materiały, doczytuję. Wolę pracować przy sztucznym świetle, kiedy jest ciemno za oknem - tłumaczy Szczygieł. Żeby zacząć tworzyć, musi czuć "podniecenie pisarskie", a kiedy nie idzie mu cotygodniowy felieton do "Wysokich Obcasów", nalewa sobie wina. Wtedy - jak mówi - ma większą odwagę. Podczas pisania wydziela mu się hormon szczęścia. - Jedzenie, pisanie i seks - to są rzeczy do siebie bardzo podobne - uważa autor "Laski nebeskiej" i "Zrób sobie raj". Obecnie nie musi się z niczym spieszyć, ponieważ zrobił w życiu kilka rzeczy, z których jest dumny. I chociaż wciąż otrzymuje propozycje z telewizji, by poprowadził jakiś program (kiedyś był gospodarzem talk-show "Na każdy temat"), nie czuje takiej potrzeby. Kiedy pisze, musi być sam, wśród ludzi nie potrafi się skupić. Wszystko robi dla radości - głównie czytelnika, ale także i swojej.