Ból, którego ciało nie może pomieścić
Sara i Bill wciąż mieli przed sobą konieczność pochowania zmarłych dzieci. Choć zdecydowali się na kremację, nie byli w stanie uczestniczyć w pogrzebie. Zamiast tego wybrali się na długi spacer do pobliskiego lasu. Ten moment szczerości i bliskości pomógł im znów otworzyć się na siebie i uniknąć oddalenia. Nie oznaczało to jednak, że wspólna żałoba przebiegała łatwo:
"Jeśli Bill miał akurat lepszy dzień, złościł się, widząc mnie płaczącą w łazience. Jego złość raniła mnie i powodowała, że chciałam się wycofać. Ciągle obiecywaliśmy sobie szczerość i otwarcie na potrzeby drugiej osoby, ale bywało trudno [...]. Bałam się, że jeśli uwolnię krzyk ukryty w moim ciele, sąsiedzi wpadną w panikę i wezwą policję, więc wsiadałam do samochodu i wyjeżdżałam na autostradę [...].
Wybierałam stosowny moment i zaczynałam krzyczeć. Już po kilku sekundach miałam zdarte gardło. Moje płuca protestowały przeciwko natężeniu dźwięku. Dłonie drżały na kierownicy. Starałam się powstrzymać łzy, żeby w nikogo nie wjechać. Samochód mieścił cały mój ból".