Relacja z koszmaru
Sara wspomina w książce pierwsze rozmowy z terapeutką, która poinformowała ją, że w ciągu kilku dni będzie musiała powstrzymać laktację: "Sądziłam, że pęknie mi serce, ale nic takiego się nie stało. Wiadomość, że moje ciało jest zdolne do tego naturalnego, macierzyńskiego zadania, wpłynęła na mnie krzepiąco [...].
Wierzyłam, że wszystkich można uleczyć, że wszystko można przezwyciężyć. Teraz jednak bałam się, bo nie wiedziałam, co się stanie, kiedy wrócimy do domu i spróbujemy żyć dalej. Stojąc na chodniku, który w każdej chwili mógł mnie pochłonąć jak ruchome piaski, po raz pierwszy uświadomiłam sobie swoją żałobę".
Czas bezpośrednio po stracie dzieci był wyjątkowo trudny zarówno dla Sary, jak i Billa, który znikał z domu na całe godziny. Kobieta praktycznie nie ruszała się z sypialnianej podłogi. Płakała, cierpiała na bezsenność, którą zwalczały jedynie tabletki nasenne.