Prawdziwy koszmar
Gdy Sarah dotarła do szpitala, poród już się rozpoczął. Ponieważ stało się to za wcześnie, kobieta, jej mąż i prowadzący lekarze stanęli przed koniecznością podjęcia błyskawicznej decyzji.
Pierwszą z nich było założenie szwu okrężnego - zabieg ten miał spowodować zatrzymanie porodu, a jego niepowodzenie oznaczało śmierć bliźniąt, które urodziłyby się za wcześnie i nie utrzymałaby ich przy życiu żadna aparatura. Jeszcze w czasie trwania zabiegu okazało się, że próba utrzymania dzieci przy życiu nie powiodła się...
"Terapeutka powiedziała mi później, że urodzenie martwych dzieci czasami ogromnie wspomaga proces leczenia, i żałowała, że nie powiedziano mi o tym w szpitalu. Ja jednak i wtedy, i potem byłam wdzięczna za brak wyjaśnień. Myśl o porodzie okazała się przerażająca" - pisze Sara, wspominając tamte chwile.