Nie bohaterowie, a najemnicy
Mają żyć dla kogo Urszula i Jerzy, rodzice poległego żołnierza. Tłamszą wszystko w sobie. Nie raz coś puści, ale trzeba być dla tych, którzy zostali i powoli wracać do życia. Pomimo że codziennie łzy same leją się strumieniami. Beata, wdowa po komandosie z Lublińca, sens i rację życia znalazła w swoim synu. Konrad jest dla niej najbliższą osobą, potrzebują siebie nawzajem. Wraz ze śmiercią męża zawalił się jej świat, całe poczucie bezpieczeństwa. Marzyli o własnym domu z kominkiem - gdy zginął, tylko dzięki synowi dokończyła budowę. Przynajmniej nie jest sama, choć bardzo boli, gdy słyszy, że Amerykanie mówią o swych weteranach "bohaterowie", zaś Polacy swoich "misjonarzy" określają mianem najemników. Jakby ktoś oczekiwał, że żołnierze podczas misji będą pracującymi za darmo wolontariuszami, Caritasem w mundurach w kamuflażu pustynnym.