"Syna straciłam"
"Straty" to różne oblicza i aspekty wojny. Patrole, codzienność w bazie, ostrzały rakietowe, a nawet miłość, jak w przypadku Kasi i Marcina. Dla mnie to jednak przede wszystkim wspomniana opowieść o tych, których wojna nie dotyka w sposób bezpośredni, ale i tak czyni koszmarne spustoszenie. O najbliższej rodzinie weteranów. Porusza historia Krystyny, zaczynająca się od słów: "Syna straciłam. To jest najgorsze". Jest pensjonariuszką kliniki profesora Ilnickiego. Jej syn chciał odejść z wojska - nie dostał zgody, musiał jechać do Afganistanu zostawiając żonę i córeczkę. Obiecali, że będzie siedział w bazie jako logistyk, żadnych patroli i wyjazdów. Uwierzył. Poległ podczas patrolu, koledzy zostawili go samego. Oficjalna wersja: zginął na miejscu. Tylko dlaczego ciało nosiło ślady okrutnych tortur? Krystyna, nafaszerowana lekami, myśli, że lepiej byłoby położyć się, zasnąć i już się nie obudzić.