"Piłem, nie spałem, nie żyłem"
Jeden z bohaterów, Tomasz, na misję pojechał, bo wszyscy jeździli. Chciał walczyć, lecz nie bardzo wiedział, o co. Do tej pory zresztą nie wie. W tej pierwszej misji stracił rękę. Uciekł w trwający pół roku ciąg alkoholowy. Podobnie Szymon, który swą opowieść rozpoczyna przejmującym wyzwaniem: "Jak mnie pytasz, co straciłem na tej wojnie, to wszystko straciłem. Zniszczyłem swoje małżeństwo, siebie. Piłem, nie spałem, nie żyłem". Odsuwał od siebie myśl o stresie bojowym, o chorobie. Przecież jest żołnierzem, twardzielem. Bardzo powoli przez skorupę wyobrażeń o własnej sile i odporności przedziera się świadomość, że każdy z wojny wraca z ranami. Tkwią w sercu, głowie, duszy i diabelnie ciężko się goją. Potężny mężczyzna, po Afganistanie bał się zamkniętych pomieszczeń. Gdy niechcący nacisnął centralny zamek w aucie, zaczął panicznie krzyczeć. Bał się zrobić dłuższy krok w lesie, przeskoczyć rów. Bo zaraz coś wybuchnie, zaraz zaczną strzelać.