Bez szufladkowania
Naświetlając te wydarzenia z różnych stron, Kłys nie stawia prostej analogii, jakoby Polak w dwudziestoleciu równał się antysemicie. Co dodatkowo istotne, nie towarzyszy jej oskarżycielski ton ani propagandowy język. Wiele jest tu historii, które - tragiczne w skutkach - miały całkiem "zwyczajny" rodowód.
Przerażające są zwłaszcza opowieści o napaściach, bójkach i rabieżach, które nie miały charakteru narodowego. Bo przecież nie było niczym niezwykłym to, że w dwudziestoleciu międzywojennym dochodziło do zatargów takich, jak dziś, a więc bójek o dziewczynę między Polakiem a Żydem, które kończyły się śmiercią tego pierwszego, dyktowanych alkoholem zatargów, które rozwiązywane były przy użyciu pięści, czy zwyczajnych nieporozumień na tle choćby biznesu. Problem polegał na tym, że kiedy ofiarą (choć nie sensu stricte, bo przecież wina leżała nierzadko po obu stronach) padał Polak, nasi rodacy decydowali się na krwawy odwet.To wtedy płonęły żydowskie chaty i sklepy, wtedy dochodziło do bestialskich pobić i grabieży, wtedy umacniał się hodowany od dawna antysemityzm.