Arthur Ransome i udawany flirt z bolszewikami
Arthur Ransome był liberalnym dziennikarzem zainteresowanym kwestiami społecznymi. Z tego powodu przez niezorientowanych brytyjskich polityków bywał uważany za probolszewickiego i niegodnego zaufania. W rzeczywistości pracował dla Tajnej Służby Wywiadowczej, a dzięki okazywaniu sympatii dla społecznej retoryki głoszonej przez reżim bolszewików, udało mu się dotrzeć do najważniejszych jego przywódców. Nawiązał też romans z Jewgieniją, sekretarką Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych Lwa Trockiego, i wciągnął ją do pracy dla brytyjskiego wywiadu.
W sytuacji zagrożenia opuścił Rosję wraz z kochanką. Ale udało mu się powrócić do Moskwy po tym, jak Cumming zaaranżował w Londynie kampanię piętnującą Ransome’a jako bolszewika. Rosyjscy przywódcy chętnie zaprosili do siebie dziennikarza "prześladowanego przez imperialistów". Jemu zaś - dzięki ogłoszeniu, że pisze książkę o rewolucji - ponownie udało się uzyskać dostęp do najważniejszych urzędników reżimu. Uczestniczył też w zjazdach rad i posiedzeniach gremiów rządowych. Wziął udział w zjeździe założycielskim Kominternu - komunistycznej międzynarodówki dążącej do wywołania światowej rewolucji. Dla osiągnięcia swoich celów w Azji organizacja ta planowała zaprząc wojujący islam.