Trwa ładowanie...
d2vrx0x
03-02-2020 08:22

Humanistyka stosowana. wirtuozeria, pasje, inicjacje

książka
Oceń jako pierwszy:
d2vrx0x
Humanistyka stosowana. wirtuozeria, pasje, inicjacje
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Książka, pod wieloma względami niezwykła, powstała w poprzek podziałów dyscyplinarnych w humanistyce i naukach społecznych oraz przeciw sztucznym, biurokratycznym rozgraniczeniom obu tych wielkich obszarów badań humanistyczno-społecznych. Posługuje się tropami m. innymi z filozofii, pedagogiki, socjologii, psychologii, psychoanalizy, semiotyki kultury, literatury pięknej i literaturoznawstwa, estetyki, ekologii umysłu, zarządzania, pracy socjalnej i resocjalizacji, jako obszarami refleksji wpisanymi w postulowaną zintegrowaną formułę „humanistyki stosowanej”. Upomina się także o zespalanie refleksji teoretycznej, odniesień praktycznych oraz nowego podejścia w rekonstrukcjach historycznych i analitycznych do tradycji myśli w rozwiązań instytucjonalnych w tych obszarach. Łącznie służy to wypracowaniu narzędzi rozumienia praktyki różnych profesji społecznych oraz uczestniczy w trosce o nową jakość samokrytycznej autorefleksji i innowacyjnych przeobrażeń w ramach instytucjonalnych.

Autor ma za sobą głębokie i obszerne studia monograficzne nad wybranymi kategoriami (autorytet, cykl życia, edukacja, profesjonalizm, rozwój, sfera publiczna, tożsamość, zmiana społeczna) oraz dorobkiem wybranych wielkich postaci myśli współczesnej (Bachtin, Bauman, Bateson, Erikson, Gonseth, Giroux, Habermas, Radlińska). Część w tych tomów została opublikowana przez Oficynę Wydawniczą „Impuls”, co obrazują obok miniaturki okładek (pełny opis na naszej stronie internetowej).

Książka niniejsza jest syntezą ponad 40-letniego dorobku autora, dopełniając tomy monograficzne o zebrane prace z ostatnich lat, dotąd rozproszone i dostępne w niewielkim nakładzie. Powinna znaleźć się w podręcznej bibliotece ambitnych studentów, doktorantów, pracowników naukowych i praktyków społecznych w/w dyscyplin i innych, inspirując inicjacje, ilustrując pasje i stymulując wirtuozerię analityczną i odwagę krytyczną.

Zapraszamy do lektury i do dyskusji z Autorem.

Wojciech Śliwerski

dyrektor Oficyna Wydawnicza „Impuls” Kraków

Humanistyka stosowana. wirtuozeria, pasje, inicjacje
Numer ISBN

978-83-7850-905-9

Wymiary

235x160

Oprawa

twarda

Liczba stron

790

Język

polski

Fragment

Wprowadzenie

Muszę zacząć od odniesienia się do – zapewne prowokacyjnego dla wielu – tytułu książki, wypracowanego na końcowym etapie prac nad tomem. Traktuję go jako wyraz określenia tożsamości badawczej autora, a także jako próbę nazwania wyzwań i zadań wymagających programowego podjęcia, tym bardziej, im mniej jeszcze są one uznane czy uświadamiane w dominującej narracji przestrzeni akademickiej i praktyki społecznej. Dla wielu zwrot „humanistyka stosowana” będzie jedynie niedopuszczalnym oksymoronem, skoro zwyczajowe, banalne (obok biurokratycznych nakazów, o czym dalej) skojarzenia – także wśród samych humanistów niestety – pierwszy człon wiążą z bezinteresownością odniesień do sentymentalizowanej sfery symbolicznej (języka i kultury), a drugie ogniwo upomina się o przyziemne praktyczne wdrożenia, służące czemuś i podporządkowane interesowi czy mierzalnemu zyskowi. Tymczasem moich ponad 40 lat pracy akademickiej uświadomiło mi, jak naiwne, niedojrzałe, nawet szkodliwe dla obu stron (refleksji i zastosowań) są te polaryzacje. Z jednej strony owa rzekoma bezinteresowność staje się de facto interesownym utrwalaniem prawa do zaślepiającej odmowy poważnego pogłębiania własnego bycia w świecie i do wygodnego, a maskowanego spłycania w odbiorze największych dzieł humanistów, „kompletnych” w ich dawaniu do myślenia, odnoszących refleksję do życia, jego obszarów i pułapek (aż po zło – zbrodnię i ludobójstwo). Z drugiej strony ulegający tej interesowności i kierujący się mierzalnym zyskiem nie są w stanie (i to jest ich nierozpoznana często strata) uświadamiać sobie własnych ograniczeń ani dostrzegać alternatyw projektujących inny sens i wartość własnego zaangażowania. Tacy „humaniści”, nieświadomi szkodzenia humanistyce, stają się argumentem przeciw otwarciu na pełnię refleksji, skoro to „bezużyteczne głupstwa, jakaś historia, jakaś filozofia, po co to komu”; z kolei „praktycy” wikłają często adresatów swoich działań w efekty, a przede wszystkim styl interakcji, w którym pokutuje zawężone rozumienie celu i zysku, pozbawione zdolności rozumienia tego, co w tym trybie się traci, co ulega degradacji, zapomnieniu czy zniszczeniu. Wszystko to daje o sobie znać zarówno w edukacji, jak i w praktyce organizacji życia społecznego, w którym często nie umiemy uczyć się na błędach ani nawet je rozumieć czy dostrzegać, skoro refleksji wokół nich nie można unaocznić na „ekranach” pojęć krytycznego myślenia.

Jako z wykształcenia matematyk, potem filozof, następnie teoretyk pedagogiki i uczestnik z bliska instytucjonalnych praktyk edukacji, wychowania, opieki, socjalizacji, a dalej pracy socjalnej i resocjalizacji zebrałem mnóstwo obserwacji unaoczniających szkodliwość takich okopów na rozdzielonych krańcach przestrzeni pełnej nie tylko nieufności, ale wręcz wrogości i walki, w istocie autodestrukcyjnej kulturowo i społecznie. W takiej sytuacji człony podtytułu książki – „wirtuozeria”, „pasje”, „inicjacje” – spychane są na marginesy bez znaczenia w praktyce społecznej, skoro wirtuoz to głównie muzyk, pasje nie dotyczą tych, którzy mają realizować obce programy, zadania i dostosować się do oczekiwań (zwłaszcza w szkole), a inicjacja odnosi się głównie do seksu albo – jak głosi najpopularniejszy słownik pedagogiczny – była udziałem „ludów pierwotnych”.

Moja książka buduje perspektywę radykalnie odmienną, upominając się o zrozumienie jej wagi i stosowanie... w samej humanistyce w interesie jej samej i jakości praktyki społecznej w profesjonalnym wydaniu rozmaitych sfer życia oraz form instytucjonalnych. Przejmuje mnie bowiem podwójne znaczenie zwrotu „nie masz pojęcia”: z jednej strony znaczy to tyle co „nie rozumiesz” czy „nie wyobrażasz sobie”, z drugiej strony zaś to teza, że nie masz czym pojąć, nie masz narzędzi opisu ani środków wyrazu, skazany na ułomność narracji i wniosków z niej wyciąganych w działaniu, gdy brak ci słów do zdania (sobie) sprawy. W szczególności zbyt często nie mamy pojęcia, w obu znaczeniach, jak bardzo pożądana „ekologia umysłu” potrzebuje impulsów humanistyki stosowanej i zastosowań humanistycznych – od polityki i zarządzania, poprzez edukację i terapię, skończywszy na nadawaniu sensu naszemu życiu i radzeniu sobie z jego trudnymi epizodami i wyzwaniami. Bez tego dwoistego sprzężenia instytucje nie będą zdolne ani definiować, ani realizować swojej misji, ani tym bardziej rozpoznawać ułomności własnego funkcjonowania i szukać dla nich remediów innych niż pod dyktando chwilowej opcji politycznej lub zbiorowych frustracji. A to z nowoczesnością i kulturą nic już wspólnego by nie miało.


Adresatami tej książki są Czytelnicy usytuowani w poprzek zwyczajowych podziałów dyscyplinarnych czy rozróżnień biurokratycznych – podziałów, których najbardziej szkodliwe (choć – przyznaję – najwygodniejsze i stanowiące alibi dla nieuctwa i wzajemnego ignorowania się) przykłady obejmują takie dychotomizacje na rozłączne sfery, sankcjonujące sztywne alternatywy i radykalne przeciwieństwa, rozdwajające skądinąd złożoną całość, jak: humanistyka kontra nauki społeczne, tradycja kontra współczesność, teoria kontra historia, teoria kontra praktyka, zastosowania kontra ostentacyjna odmowa pytania o przydatność, akademickość kontra „życie społeczne”, pożytek i zysk kontra brak przydatności, wzniosłość kontra zaspokajanie potrzeb, rozwój osobisty kontra przygotowanie do rynku pracy. W sojuszu z takim dzieleniem na przepaści dyskursywne występują wygodne dla adeptów praktyki szufladkowania przestrzeni refleksji, badań i samokształcenia na dyscypliny, subdyscypliny i podobne szufladki, z których zawartości formułuje się często sądy uniwersalizowane, a zarazem ogromnie bezradne poza lokalną miedzą i prowadzące do fiaska typowych prób współdziałania interdyscyplinarnego. Po­woli zarazem przebijają się na świecie postulaty postawy „transdyscyplinarnej” jako minimum procesu wzajemnego uczenia się i korzystania z dziedzictwa myśli, które nie pozostaje zakładnikiem żadnych domniemanych „depozytariuszy” stojących na straży jakichś odczytań i bryków podręcznikowych. Wielcy klasycy zresztą każdej bodaj dyscypliny, odczytywani w nowych konstelacjach problemowych i podlegający „transkontekstualizacji”, zaczynają często przemawiać do wyobraźni, dając środki analizy, diagnozy, krytyki czy problematyzacji zagubione przez tych, którzy mienili się ich rzecznikami czy spadkobiercami. Humanista nie uniknie ani źródłowych powrotów, ani uwspółcześnionych dzięki nim przewrotów, gdy odważy się czytać wielkich ponad głowami ich następców, nie zawsze zdolnych oddać im sprawiedliwość w nowych kontekstach.

Tradycja i współczesność, teoria i praktyka muszą się sprzęgać ze sobą we wzajemnym procesie oddziaływań i przeobrażeń w obliczu wyzwań i uwierających błędów inaczej nie do przezwyciężenia. W przeciwnym razie stajemy się zakładnikami „przechwytywania tekstów” oraz zredukowanych „powidoków czytania”, jak to unaocznia jedna z moich najnowszych, bliskich mi i ważnych lektur autorstwa Moniki Jaworskiej-Witkowskiej. Nieprzypadkowo Pierre Bourdieu, wielki socjolog kultury, nie oglądał się na podręczniki z historii filozofii ani na zwyczajowe praktyki kanonicznych lektur swoich kolegów socjologów i pokazał, co można uzyskać dla współczesnej socjologii w trybie „medytacji pascaliańskich” z odniesienia do egzystencjalnego polemisty z XVII wieku, Kartezjusza – że podam na wstępie jeden z wielu tu narzucających się przykładów. Z mojego doświadczenia wybijają się zmiana efektów samodzielnego czytania klasyka w psychologii Erika H. Eriksona w stosunku do reduktów jego podręcznikowych wykładni, a także odkrycie nierozpoznanego w historii myśli pedagogicznej i w rozwoju humanistyki zjawiska „przełomu dwoistości”. W sumie więc moje próby pisarskie ostatnich lat – w tym i tu zebrane – dokumentują przekonanie o potrzebie zupełnie innej niż standardowa organizacji dyskursu humanistycznego, odmiennej diagnozy jego słabości i ograniczeń oraz innego zaangażowania w wysiłek pozyskiwania instrumentów przydających tej przestrzeni potencjału zupełnie innej siły sprawczej, naprawczej, a nawet zbawczej wobec prób przekreślania wartości humanistyki w funkcjonowaniu uniwersytetów i w wyposażeniu kulturowym adeptów wielu obszarów szkolnictwa wyższego. Nie ukrywam, że szczególnie ważny okazuje się tu spór o teorię i praktykę edukacyjną oraz refleksję metapedagogiczną, który toczę od lat z otwartą przyłbicą, wzbogacając swoją perspektywę najnowszym odkryciem idei „ekologii umysłu” Gregory’ego Batesona i pracując nad jej wdrożeniem do humanistycznych zastosowań w Polsce.
Epistemologicznie rzecz biorąc, próbuję pokazać możliwość wyławiania pojęć z różnych obszarów refleksji akademickiej i uruchamiania ich „pracy” ekranizującej złożoność zjawisk w innych sferach niż te, które je wygenerowały. Pomagają one tworzyć „rusztowania kategorialne”, jak chciał Gaston Bachelard, które jednak wymagają często ryzykownych i trudnych zespoleń w trybie „montażu” nowej narracji, a zarazem przymierzania tak powstających konstrukcji do radzenia sobie z wyzwaniami nie tylko refleksji, ale i praktyki o charakterze interwencji w życie innych, co zawsze niesie ryzyko błędu etycznego i szkody obciążającej nas winą. Nie ma tu miejsca na pewność ani naiwne poczucie niewinności i jedyności racji. Tym bardziej wymaga to poważnej debaty konfrontującej różne sposoby montażu efektów czytania teorii i tradycji oraz ich zespalania na użytek jak najbardziej współczesny praktyki.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2vrx0x
d2vrx0x
d2vrx0x
d2vrx0x