Co wiemy o grypsie wysłanym przez "Inkę" z więzienia i słowach skierowanych do babci, które zna dziś cała Polska?
Przed rokiem wyszła książka Luizy Łuniewskiej, dziennikarki z "Newsweeka", "Szukając Inki" . Autorka powołuje się na byłego zastępcę naczelnika więzienia z roku 1946, Alojzego Nowickiego, który jej powiedział, że grypsu chyba nie było, bo "z grypsem po mieście nikt już by raczej nie ganiał". Pan Nowicki powiedział, co mu "się zdaje"... Tymczasem ja mam notatkę służbową z rozmowy, jaką przeprowadziłem 2 czerwca 2001 r. w Gdańsku, w mieszkaniu przy ulicy Kartuskiej. Nieżyjące już panny Mikołajewskie - w roku 2001 Jadwiga Jaroszowa i Helena Witkiewiczowa, u których "Inka" spędziła ostatnią noc przed aresztowaniem, zapamiętały, że w grypsie od "Inki", który dotarł do nich z więzienia (po przeczytaniu, zgodnie z zasadami konspiracji, został zniszczony), była mowa o tym, że smutno jest umierać, gdy ma się 17 lat.