Wraz z "Inką" zginął inny Niezłomny, wspomniany już przez Pana Feliks Selmanowicz "Zagończyk". Czy wcześniej znali się z "Inką"?
Sierżant Feliks Selmanowicz "Zagończyk" był dowódcą patrolu dywersyjnego, wykonywał najtrudniejsze zadania, na przykład akcje ekspropriacyjne - rekwizycje gotówki i zaopatrzenia na potrzeby oddziałów. W młodości walczył z bolszewikami w 1920 r., zasłużył na uznanie samego dowódcy Samoobrony Wileńskiej, który nosił pseudonim "Łupaszko"... To po nim mjr Zygmunt Szendzielarz przejął pseudonim.
"Zagończyk" znał sanitariuszki w szwadronach. Miał syna w wieku zbliżonym do "Inki" i myślę, że cierpiał podwójnie. Rankiem 28 sierpnia 1946 r., tuż przed egzekucją, napisał list pożegnalny do syna. "Do zobaczenia się na tamtym świecie (...). Najdroższe, co tu pozostawiam, to Polska i Ty". Gdybym tego nie widział, pomyślałbym, że ktoś to zmyślił, żeby ładnie wyglądało. Bezpieka nie pozwoliła wysłać tego listu. Został niedawno znaleziony w zalakowanej kopercie przez kolegów w archiwum IPN.