Hal Duncan
Nie obawiał się pan, że ta swoista dekonstrukcja czasoprzestrzeni w pańskiej książce może raczej prowadzić do anarchii niż do kreacji?
Hal Duncan: Bardzo lubię chaos i anarchię. Wzorowałem się na poglądzie zwanym patafizyką. Odpowiada mi twierdzenie Guya Davenporta, że wszystkie opowieści są fałszywe. W świecie nie ma niczego tak naprawdę zorganizowanego. Istnienie, cały jego sens, znajduje się gdzieś pomiędzy momentami. Szukanie tego, co znajduje się pomiędzy momentami, jest sensem życia i sensem historii.
Trochę to przypomina egzystencjalizm: trzeba samemu szukać sensu, samemu brać udział w konstruowaniu i interpretacji dzieła. Chciałem napisać opowieść, która będzie bardziej interaktywna, będzie wymagała więcej zaangażowania od odbiorcy. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś może mieć problemy, a nawet uznać, że tego nie da się czytać, bo nie wiadomo, o co chodzi i co się dzieje, ale mam nadzieję, że mimo wszystko ta książka zmusi niektórych czytelników do myślenia i udziału w tym procesie.