"Fibi i jednorożec – 2. Jednorożec na wrotkach": Czas płynie a zabawa trwa [RECENZJA]
W drugim albumie o Fibi i Marigold nie tylko kwitnie przyjaźń między głównymi bohaterkami, ale przede wszystkim jesteśmy świadkami wielu zaskakujących i zabawnych sytuacji.
Oczywiste jest, że Dana Simpson nie rezygnuje z pomysłów, które znakomicie sprawdziły w pierwszym tomie cyklu. Nieodmiennie potrafią więc wprawić nas w osłupienie choćby konkluzje, do jakich dochodzą rozmawiając ze sobą Fibi i Marigold, a także niektóre wspólne zabawy dziewczynki i jednorożca (możemy się na przykład przekonać, że Marigold nie tylko umie jeździć na wrotkach, ale też –mimo braku rąk – grać w ping-ponga). Z zaciekawieniem obserwujemy również przebieg rywalizacji tej pierwszej z jej szkolną koleżanką Dakotą (tutaj niespodzianką może być to, ze w pewnym momencie najwyraźniej świetnie razem się bawią!).
Autorka na szczęście dba też o to, żeby historyjki były nieco bardziej urozmaicone. I tak choćby reakcja Fibi na widok starego aparatu telefonicznego uświadamia nam, jak duże zmiany technologiczne zaszły w ciągu wcale nie tak wielu lat, a z kolei uśmiech na naszych twarzach mogą wywołać przemyślenia bohaterki oglądającej zdjęcia jej rodziców, gdy byli oni jeszcze dziećmi.
Niewątpliwie najważniejszą nowością jest pojawienie się na kartach komiksu kolejnych jednorożców. Nie oznacza to jednak, że Marigold utraciła cokolwiek ze swej wyjątkowości. Okazuje się bowiem, że każda z tych mitycznych istot bardzo różni się od pozostałych, a dla większości jednorożców znajomość z człowiekiem to po prostu… ohydztwo! W efekcie przyjaźń Fibi i Marigold jawi się jako coś jeszcze bardziej niezwykłego niż wcześniej, a wszystko to razem sprawia też, że lektura „Jednorożca na wrotkach” może sprawić nam naprawdę sporo frajdy. Fanom serii pozostaje zaś tylko cieszyć się, że niedługo do ich rąk powinien trafić kolejny tom, w którym oprócz jednorożców mają pojawić się jeszcze gobliny.
Ocena – 8/10