Bardziej de Sade niż Casanova
Wbrew powyższemu, traktowanie Kalibabki jako uroczego bon vivanta, byłoby nieporozumieniem. Wizerunek przedstawiony w opartym na jego losach serialu "Tulipan" jest znacznie cieplejszy, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Podrywacz był bowiem tak naprawdę działającym z zimną krwią sadystą traktującym kobiety jak zabawki. Choć w czasach, w których "kariera" Tulipana trwała w najlepsze, nie mówiło się zbyt wiele o granicach dotyczących kobiecej wolności osobistej i prawie do decydowania o własnym ciele, dziś wiemy już, że Kalibabka dokonał niezliczonej ilości gwałtów. Mimo to, część upokorzonych kobiet zdecydowała się zostać z nim na dłużej - przeważały względy emocjonalne lub materialne.
Tulipan co prawda bił swoje kochanki, ale i obsypywał je prezentami. Tu warto wspomnieć o systemie, który PRL-owski Casanova wypracował przez lata - często mieszkał on jednocześnie z dwiema kobietami, z których jedna była oficjalną metresą, druga natomiast służącą, traktowaną za dnia w sposób, w jaki traktuje się niewolników. Do wyrównania szans dochodziło dopiero w nocy. W kwestii przyjemności seksualnych obie panie funkcjonowały bowiem na równych prawach.