Czesia nie wie, co ma o tym myśleć (Czesława Kuraś-Bochyńska)
"Od dziś będziesz gotowała dla mnie sama. Dla nas"* - powiedział Józek do Czesi po jednej z akcji, kiedy przyłapano podszywających się pod partyzantów ubeków, którzy dosypali do kotła z zupą dla całego oddziału truciznę. Józek był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o łagodnej twarzy i był dla Czesławy chyba najważniejszym powodem, dla którego przystała do partyzantki. Zresztą, Józef "Ogień" Kuraś szybko odwzajemnił gorące uczucie Czesławy Polaczyk i prędko zostali nierozłączną parą. *Pod koniec 1946 roku stało się jasne, że czas beztroskiego leśnego życia przemija. Czesława była w ciąży i coraz bardziej chciała prowadzić normalne życie rodzinne.
Kuraś przekonał ją, by zeszła z gór i porzuciła partyzantkę. Czesława urodziła syna, a potem z Krakowa przeniosła się do Warszawy. To tu któregoś dnia przystanęła przed kioskiem i zobaczyła nagłówek, który zmroził jej serce: : "Bandyta >Ogień< zastrzelony w walce". Z jednej strony ulżyło jej, że nikt jej Józka nie torturował, a z drugiej - była zdruzgotana, kilka razy podchodziła już do torów kolejowych, żeby się rzucić pod pociąg. Z tego wszystkiego wyciągała ją jedynie myśl o synku. Koleżanka doradziła jej ujawnienie się.