''Inka'' daje bandaż, bo jest potrzebna (Danusia Siedzikówna)
"Inka" była skromną, spokojną dziewczyną. Nieśmiała, cierpliwie znosiła zaczepki kolegów z grupy, czasem, kiedy coś odpaliła wzbudzała ogólną wesołość. Kiedy "Łupaszko" ogłosił decyzję o zakończeniu walki partyzanckiej, "Inka" - czyli Danusia Siedzikówna - poczuła się kompletnie zdezorientowana. Nie miała dokąd wracać: prócz babci i sióstr nie miała żadnej rodziny.
Ojciec został aresztowany i wywieziony na Syberię do kopalni złota, a matka, która podczas wojny konspirowała w ZWZ-AK, była brutalnie torturowana przez Niemców, a potem rozstrzelana. Dlatego na wieść o rozformowaniu oddziałów, "Inka" przepłakała całą noc: znów miała wrócić do życia, w którym nikomu nie była potrzebna.* Pomocną rękę wyciągnął do Danusi jej ojciec chrzestny, który pomógł jej znaleźć pracę w leśnictwie niedaleko Ostródy. Jednak, gdy Danusię odnalazł kurier "Łupaszki" z wieścią, że major znów zbiera ludzi, "Inka" nie wahała się ani chwili.*Dostała przydział do szwadronu podporucznika "Żelaznego" Zdzisława Badochy i znów była sanitariuszką leśnej grupy.
Nie miało dla niej znaczenia, po czyjej stronie są opatrywani przez nią ranni: znana jest historia, w której "Inka" opatruje rannych w potyczce z partyzantami milicjantów, choć przeznaczyła na to ostatnie bandaże, jakie miała w torbie.