Mirosław Szyłak-Szydłowski o książce „Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii” Arkadija Babczenki
Babczenko ma talent do kreowania – prostym, twardym językiem - scen symbolicznych, alegorycznych wręcz. W Dziesięciu kawałkach o wojnie znajdziemy znamienny fragment, kiedy to na zapełnionym rekrutami lotnisku ląduje śmigłowiec, wyładowują zeń trupy i wrzucają na ciężarówkę. Miejsce ciał zajmują chwilę później nowi żołnierze, odlatujący tym samym środkiem transportu do Czeczenii. I tak interes się kręci, bo przecież „ta wojna (…) toczy się, by można było kraść”. Prócz opisywania koszarowych i frontowych dziejów, Babczenko pochyla się nad tragedią ludności cywilnej, w jego książce znajdziemy poruszający fragment, w którym Rosjanka, uciekinierka z Groznego, której syn zginął podczas bombardowań, mówi: „Przeżyłam wojnę. Miałam wtedy pięć lat. Niemiec dał mi bochenek chleba. A mojego syna zabił Rosjanin”.