Współczesny rewizor
Krótko mówiąc, Putin dostał kolejną pracę szeregowego urzędnika, idealnie wtapiającego się w tłum. Dzięki temu, że nie rzucał się w oczy, udało mu się przetrwać kolejne wojny na Kremlu, których, jak zwykle, nie brakowało. Zresztą rola współczesnego rewizora bardzo mu odpowiadała, zwłaszcza, że sprzyjała zbieraniu całych tomów "haków", które w przyszłości miały się przydać. W maju 1998 roku otrzymał już stanowisko pierwszego zastępcy szefa kancelarii prezydenta, niebawem zaś Jelcyn desygnował Putina na stanowisko dyrektora FSB.
Pozostaje pytanie: skąd ten nagły awans? Czym ten wiecznie pozostający w cieniu człowiek się zasłużył? Wydaje się, że zasługi nie miały tu nic do rzeczy. Zresztą Putina nawet nikt nie pytał o zdanie - był jedynie pionkiem w partii szachów politycznych, jaką Jelcyn toczył w ostatnich latach swej prezydentury. Początki Putina w FSB nie były łatwe - dla generałów był on jedynie parweniuszem narzuconym po to, by Kreml mógł kontrolować poczynania służb. Nie bez racji zresztą.