Trucie ku chwale cesarza
Żywo interesowały ich również odmrożenia. Jeden z ówczesnych najsłynniejszych japońskich naukowców, metodą prób i błędów, doszedł do rewolucyjnego wprost wniosku, że miast rozcierać kończyny do czasu odtajania, należy je moczyć w wodzie o temperaturze od 37 do 40 stopni Celsjusza. Naukowe annały nie precyzują, ile istnień i kończyn pochłonęło dojście do tego odkrycia.
W pracy Golda przeczytamy również o człowieku prowadzącym wiwisekcję kobiety, która odzyskała świadomość na stole sekcyjnym. I tak miała szczęście, że łaskawie uśpiono ją chloroformem; nie była to powszechnie stosowana praktyka, zaś wiwisekcji dokonywano na w pełni świadomych ofiarach. Kobieta ta krzyknęła: "Możesz mnie zabić, ale proszę, nie zabijaj mojego dziecka!"
Jej dziecko nie miało żadnych szans, będąc idealnym obiektem badawczym dla lekarzy z Jednostki. Powszechną praktyką było również "wizytowanie" mongolskich wsi i zatruwanie wody - oczywiście ku chwale cesarza. Część zbrodniarzy twierdziła z dumą, że prowadzone badania były unikatowe w skali świata. Nie da się ukryć - mało kto wpadł na to, by dokonywać takiego bestialstwa.
O jednostce 731 mówiliśmy też w programie Enigma .