"Kwiaty więdną wśród chwastów"
"Kwiaty więdną wśród chwastów" - powiedział w pamiętnym wywiadzie dla tygodnika "Sportowiec", a oliwy do ognia dolał stwierdzeniami, że "w Łodzi cierpią na kompleks stolicy" i "żyją starym Widzewem", a on sam, żeby oczyścić umysł, wyjeżdża do Warszawy odetchnąć tamtejszym powietrzem. Kilkukrotna jazda na podwójnym gazie i złapanie przez milicję? Zdarzyło się i chociaż były napastnik Gwardii nie jest z tego dumny, to od razu zaznacza, że wtedy piłkarzom nie takie rzeczy uchodziły na sucho. Nie stawianie się na treningach Widzewa? Przecież był studentem na warszawskiej AWF, poprosił o zwolnienie z zajęć, i nie przejął się tym, że trener Władysław Żmuda mu go nie udzielił.
Jako asystent selekcjonera kadry, Leo Beenhakkera, Dziekanowski nagle "zaginął w akcji", a dziennikarze tabloidów wyśledzili go w szpitalu psychiatrycznym, gdzie leczył się z uzależnienia od alkoholu. Przyczyną takiego stanu rzeczy była (jego zdaniem) kobieta, która nie dość, że "stanowiła usposobienie tego, co wcześniej budziło w graczu niechęć", to jeszcze ciągnęła go ze sobą na dno. Mowa o prawniczce Ewie Domżale (jej nazwisko w publikacji nie pada, lecz bez problemów można wywnioskować, że chodzi o nią), która w kilku wywiadach podkreślała, iż "Dziekan" ma problemy nie tylko z upodobaniem do "procentów", ale także z agresją.