Zaginięcie Ylenii
"Ostatni raz słyszałem głos mojej córki 1 stycznia 1994 roku, kiedy zadzwoniła do nas z życzeniami" - pisze w książce Al Bano - "Trzy tygodnie później byliśmy w Mediolanie. Otrzymaliśmy telefon od komendanta policji w Nowym Orleanie z pytaniem: "Czy wasza córka umiała pływać?". "Oczywiście" - odpowiedziała Romina. "Czy pływała także na plecach?" "Na pewno" - powiedział. "Niestety zniknęła... Pokłóciła się ze strażnikiem na molo, gdzie siedziała, czytając. Zwrócił jej uwagę, że nie powinna tam przebywać. Ona odpowiedziała, że nie robi nic złego. Strażnik nalegał. Ona odpowiedziała: "Ja należę do wody"... I rzuciła się do rzeki".
Artysta twierdzi, że słysząc te słowa wiedział już na pewno, że Ylenia to zrobiła. Stary strażnik, który był świadkiem wydarzenia, szybko wezwał pomoc. Przeszukano rzekę, lecz ciała nie znaleziono.