Od dziewicy po dominę
Moda - przyjaciółka czy tyran? Armstrong i Rudulph sugerują, że odpowiedź na to pytanie jest dość niejednoznaczna. Wspominają przy tej okazji o utrudniających oddychanie gorsetach oraz ciasnych szpilkach prowadzących do rozmaitych, ortopedycznych i nie tylko, powikłań. Ubiór może stać się narzędziem manifestacji własnej osobowości (w tym seksualności), ale i więzieniem funkcjonujących na zasadach ściśle powiązanych z męskimi oczekiwaniami.
Wspominają przy okazji o obrzydliwych argumentach, jakimi próbuje się tłumaczyć przypadki molestowania seksualnego lub gwałtu. Zdaniem autorek każda kobieta ma prawo do "wyzywającego" wyglądu, który w żadnym przypadku nie może prowadzić do usprawiedliwiania przestępstwa. Prawdziwa feministka jednak nie pokusi się o wyjście na ulicę w krótkiej spódniczce tylko po to, aby nasycać męskie spojrzenia. Rudulph i Armstrong stawiają na indywidualizm i dokonywanie wyborów ściśle powiązanych z własną wewnętrzną potrzebą. Są również zwolenniczkami "gry w modę", która co mniej uważnym jednostkom może się wydać niezrozumiała: "Madonna jest mistrzynią korzystania z mody jako narzędzia politycznego. Jej liczne wcielenia - od panny młodej dziewicy/ku**y po dominę - były bardzo wyraziste. Stanowiła swoisty billboard dla kobiecej seksualności, przykuwając uwagę do niej, zamiast pozwalać społeczeństwu na nadużywanie jej. Nie każdy to rozumiał. Projektant Bob Mackie powiedział niegdyś o jednym z ikonicznych strojów Madonny:
'Wyglądała wulgarnie. Za dużo seksualnej ekspresji. Wszędzie rozcięcia i dziury. Trudno powiedzieć, czy to uczennica, czy dziwka'. W tym rzecz, Bob".