Zdrowa relacja z jedzeniem
A teraz coś dla wszystkich, którzy na widok Ewy Chodakowskiej i Anny Lewandowskiej dostają dreszczy. Autorki poradnika podejmują temat wszechobecnego dietetycznego terroru, którego ofiarą padamy w myśl idei, że "chude jest piękne". Armstrong i Rudulph nie twierdzą rzecz jasna, że jedynym słusznym, feministycznym rozwiązaniem, byłaby nadwaga. Sugerują raczej, że kobieta powinna stworzyć coś na kształt "zdrowej relacji z jedzeniem", pozbawionej bezlitosnych diet i rozmaicie rozumianego umartwiania.
Sekret tkwi również w nomenklaturze: "Czy jednak wszystkie diety są niefeministyczne? (...) Wszystko zależy od motywacji stojącej za potrzebą przejścia na dietę. Jeśli celem jest poprawa stanu zdrowia i dobre samopoczucie, nie nazywaj tego dietą - nazwij to dobrym życiem. Jeśli twoją motywacją są naciski z zewnątrz - presja ze strony rodziny, komentarz kochanka na temat twojego tyłka czy zdjęcie Heidi Klum w 'Elle' - prawdopodobnie twój wybór nie będzie dla ciebie źródłem nowej siły".