Depilacja jako źródło cierpień
Armstrong i Rudulph zwracają uwagę na pewien często pomijany problem związany z upowszechnieniem pornografii. Filmy dla dorosłych miały bardzo pokaźny udział w rozbudzeniu w nas niezdrowych oczekiwań związanych z ciałem partnera. To (między innymi) w tym autorki upatrują przyczyn mody na tzw. bikini brazylijskie, czyli depilację kobiecego łona przy pomocy wosku. Ten rzekomo higieniczny zabieg to tak naprawdę tortura w ścisłym tego słowa znaczeniu. W takim razie: czy feministka powinna korzystać z tego typu zabiegów?
Dziennikarki odpowiadają następująco: "(...) depilacja woskiem łatwo może przeistoczyć się ze świadomego dbania o siebie w nadużycia i nienawiść do własnego krocza. Wosk to sprawiający więcej bólu i droższy kuzyn irygacji (...) Trzeba też zauważyć, że kompulsywne pozbywanie się owłosienia ze względu na facetów to nic dobrego dla feminizmu. Ruch ten nie wiąże się jedynie z walką o identyczne wolności dla kobiet i mężczyzn, ale również o wolność ekspresji dla każdego, o pozwolenie na zabawę tożsamością, płcią i wyglądem (...) Feministki chcą, by każdy miał prawo wyglądać jak chce, ogolony, po depilacji woskiem czy z owłosieniem". Autorki radzą też zadać sobie najpierw jedno podstawowe pytanie: "Dlaczego to robisz? Ze względu na presję ze strony kochanka, znajomych, społeczeństwa? A może dlatego, że lubisz być wydepilowana?".