Żołnierz i pilot
Ocalałych z nalotów ewakuowano chwilowo na wieś. Po powrocie do miasta Massaquoi z matką zamieszkali w azylu dla uchodźców, a chłopak znalazł pracę w fabryce. Skupieni na codziennej walce o przetrwanie zapomnieli o problemach rasowych. W związku z ogłoszeniem przez władze "wojny totalnej" Hansa powołano w końcu do wojska. Nikt już nie zwracał uwagi na jego pochodzenie, ale i nikt nie udokumentował jego obecności na pierwszym wojskowym szkoleniu. Na następnym już się nie pojawił.
Podczas wymiany jednej z rur na ulicy jesienią 1944 roku doszło do niebezpiecznego incydentu. Ogłoszono alarm bombowy. Po zakończeniu nalotu i wyjściu ze schronu Hans-Jürgen usłyszał nagle okrzyk: "To jeden z nich!" Ludzie wzięli go za amerykańskiego pilota, który wyskoczył z bombardującego samolotu. Mogło dojść nawet do linczu, gdyby nie interwencja policjanta, który kazał wszystkim się rozejść.