Strata włosów i inne zmiany
Pisząc o chemioterapii, Hitchens zauważa, że ta "śmiercionośna i ratująca życie substancja" sprawiła, że stał się dziwnie wyjałowiony: "Pogodziłem się już całkiem ze stratą włosów, które zaczęły mi wychodzić pod prysznicem w ciągu pierwszych dwóch tygodni terapii i które zebrałem do foliowej torebki, aby przydały się do uszczelnienia przeciekającej zapory w Zatoce Meksykańskiej.
Nie byłem jednak do końca przygotowany, że maszynka do golenia będzie się ślizgać bez celu po mojej twarzy, nie natrafiając na żaden opór. Ani do tego, że moja świeżo wygładzona górna warga będzie wyglądać, jakby została poddana elektrolizie, upodobniając mnie trochę do jakiejś staroświeckiej starej panny.
(Włosy na klatce piersiowej, które niegdyś były ozdobą dwóch kontynentów, jeszcze nie wypadły, ale zgolono mi ich tyle przed różnymi szpitalnymi zabiegami, że uchowało się tylko parę kępek)".