Utrata głosu
Jednym z bardziej przejmujących rozdziałów książki jest ten, w którym Hitchens przy okazji utraty głosu z powodu choroby, prezentuje czytelnikom pochwałę "żywych słów", pochwałę rozmowy z przyjaciółmi, wielogodzinnych dyskusji i wymiany myśli:
"Pozbawienie możliwości mówienia przypomina bardziej atak impotencji, czyli amputację fragmentu osobowości. W znacznym stopniu, zarówno publicznie, jak i prywatnie, "byłem" swoim głosem. [...] Nigdy nie byłem w stanie śpiewać, ale kiedyś potrafiłem recytować poezję i prozę, a czasami nawet proszono mnie o to. [...] Żyłem dla takich chwil". I nieco dalej:
"Dla mnie pamięć o przyjaźni to przechowywanie we wspomnieniach owych rozmów, które grzechem byłoby przerywać, na które nie żal było poświęcić kolejnego dnia".