"Namiastka życia to dla niej nie było życie"
Evora od początku zdawała się żyć życiem, które w patriarchalnej kulturze jej kraju było zarezerwowane dla mężczyzn. Można więc powiedzieć, że była, ujmując rzecz w cudzysłów, pierwszą feministką na Wyspach Zielonego Przylądka?
Feministką owszem, ale taką, która nie mogła się obyć bez mężczyzn. Cesaria pod wieloma względami nie różniła się tak naprawdę od innych kobiet z Wysp Zielonego Przylądka. Do mężczyzn miała jednak szczególny stosunek. Z jednej strony pragnęła ich towarzystwa, z drugiej nie uzależniała się od żadnego z nich. "Ty mnie nie chcesz? W porządku, będzie następny". Inne kobiety nie mogły sobie na to pozwolić, były zbyt zajęte ciężkim życiem oraz małą liczbą mężczyzn w tych stronach. Zawsze powtarzam polskim mężczyznom: jedźcie na Cabo Verde, tam na pewno znajdziecie żonę (śmiech). Cesaria nie mogła sobie bez mężczyzn poradzić, a z drugiej strony podkreślała, że jest silną kobietą i żaden mężczyzna jej nie ubezwłasnowolni. Jej - afrykański - feminizm bardzo podobał się Kreolkom z różnych wysp, które w gruncie rzeczy do dzisiaj żyją w kręgu kultury patriarchalnej.