"Namiastka życia to dla niej nie było życie"
Kwestia stosunku Evory do swojej ojczyzny też wydaje się dość skomplikowana. Można tu chyba mówić o bezwarunkowej miłości - w końcu jej rodacy niejednokrotnie byli wobec niej dość niewdzięczni.
Nie ukrywam, że bardzo mi to w niej imponowało. Była w niej zadra spowodowana tym, że często była w swoim rodzinnym Mindelo ignorowana lub bagatelizowana. Cesaria jednak nigdy nie powiedziała niczego złego o swoim kraju. W rozmowach z dziennikarzami używała często określenia "My, Kabowerdyjczycy". W gruncie rzeczy nigdy nie wyjechała ze swojego miasta. Mogła mieszkać w Paryżu, gdzie ludzie ją uwielbiali i zaczepiali na ulicy. Wolała jednak zostać w swoim mieście, w którym wszyscy pamiętali przede wszystkim, że to ta, którą widzieli często podchmieloną i która miała pięciu mężczyzn w tym samym czasie. Nie umiem tego do końca zrozumieć, ale wydaje mi się to godne podziwu.