Najbardziej szokujące i fascynujące punkty biografii Grzyba
Co w historii Józefa Grzyba zaskoczyło cię najbardziej? Co najbardziej zaszokowało, a co najbardziej rozbawiło?
Igor Zalewski:Najbardziej dołujące było dzieciństwo Józia. Gdy zaczął opowiadać o niedorozwiniętym wuju sadyście, obłudnej babce, kompleksach, biedzie i braku miłości, to po prostu żyć się odechciewało.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że większość włamań jest dokonywanych na zlecenie rodziny okradanych. Mężowie zlecają okradanie żon, siostrzeńcy ciotek, itd. Wiedzą, co można wynieść z domu, gdzie to jest ukryte, a często jeszcze sami wywabiają ofiary na czas włamania. Kieruje nimi zazwyczaj zawiść lub chęć zemsty. Niby nic, co ludzkie nie powinno nam być obce, ale to jednak dość straszne.
Zabawnych przygód Józio też miał dość dużo. Niezłe są te, w których złodziej sam jest okradany. Józiowi przydarzyło się na przykład, że skroił faceta, potem złapała go milicja, która najpierw okradła go z łupu, a następnie posłała do więzienia.
Natomiast najbardziej fascynująca jest na pewno opowieść Józia o podniesieniu się z upadku. Był podstarzałym alkoholikiem i degeneratem, gdy wreszcie zechciał obudzić się z tego koszmaru, jakim było jego własne życie. Proces rzucania nałogu w więzieniu był prawdziwie dramatyczną walką nie tylko z samym sobą, ale także z własnym, grypsującym środowiskiem. Niesamowite, że mu się udało.