Józef Grzyb i kobiety
Igor Zalewski: Natomiast trzecia część książki opowiada o wychodzeniu, o podnoszeniu się z upadku.
I tu już jest mniej humoru.
Igor Zalewski:Nie do końca, bo Józio potrafi. (śmiech) Józio potrafi dostrzec coś zabawnego nawet w bardzo smutnych dla siebie momentach. Ja mu w tym trochę pomagałem, bo mam taki styl pisania. Całość kończy się rozdziałem o kobietach.
Przy tym wątku możemy się trochę zatrzymać, na pewno zainteresuje czytelników.
Józef Grzyb: To jest mój wielki problem!
Igor Zalewski: Zacznijmy od tego, że Józio, jak był zły, to źle traktował też kobiety. Na przykład jest tutaj opisana historia, jak okradał kobietę, która go kochała. Ale z drugiej strony - i to już chyba Józio sam najlepiej powie - głównym jego marzeniem i pragnieniem jest teraz znalezienie prawdziwej miłości, prawda?
Józef Grzyb: No, marzę, żeby mnie kobieta pokochała, z wzajemnością oczywiście, i żeby akceptowała mnie takim, jakim byłem, ale jakim już nie jestem. Muszę przyznać, że uczucia zabrano mi już w dzieciństwie. Ja nie umiałem kochać, bo mnie również nikt nie kochał. Tak to wyszło i większość więźniów, recydywistów tak miało, że uczucia im zabrali najbliżsi. Mam takie marzenie, że spotkam kobietę, która dostrzeże we mnie faktycznie wartościowego mężczyznę, mimo wszystkich wad i mojej przeszłości.