Jan Jakub Kolski
WP.PL: Oprócz tego, że w Pana książce jest sporo o miłości, jednocześnie jest też bardzo dużo o śmierci. Nie jest dzisiaj temat pożądany. Wręcz przeciwnie - unika się mówienia o nim, bo dla współczesnego człowieka nie jest atrakcyjny. Czy pisanie o umieraniu było jakąś próbą oswojenia się z tym tematem?
Jan Jakub Kolski: Przypuszczam, że ze śmiercią oswaja dopiero... śmierć. Nie, pisanie o śmierci nie było wstępem do negocjacji z Kostuchą. Ten fragment książki to rzecz bardzo osobista, zmetaforyzowana relacja z przeprowadzania do nieba mojej matki. Umarła.