Jan Jakub Kolski
WP.PL: Spora część akcji rozgrywa się w Pana ukochanych Popielawach - miejscu magicznym, metafizycznym, w którym można się ukryć przed światem. Czytając książkę czy oglądając Pana filmy - ma się wrażenie, że czas się tam zatrzymał. Dlaczego to miejsce tak często pojawia się w Pana twórczości? Dlaczego jest tak dla Pana ważne?
Jan Jakub Kolski: W Popielawach spędziłem część dzieciństwa. Mieszkałem tam z dziadkami w podworskiej resztówce, miejscu zesłania dla niepokornych i biedaków. Dziadek, rymarz, szwoleżer Piłsudskiego, szef obwodu AK, należał do obydwu grup naraz. Pracownia dziadka, park dworski - mroczny i tajemniczy, zapach skóry i nafty od lampy naftowej... To wszystko obrąbiło moją wyobraźnię tak skutecznie, że nie umiem się od tego uwolnić. I chyba nie chcę.