Authority. Tom 1 – recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
Po 13 latach na polski rynek wraca jedna z najgłośniejszych serii z przełomu mileniów. Ekskluzywna edycja "Authority" Warrena Ellisa i Briana Hitcha zbiera zeszyty wydane przez śp. Manzoku i jest to jeden z ostatnich "musisz mieć" mijającego roku.
Co by było, gdyby superbohaterowie wyznawali jedynie zasadę "cel uświęca środki"? Gdyby w obronie planety nie oglądali się na nic i na nikogo? Te pytania zadał sobie pod koniec lat 90. Warren Ellis ("Transmetropolitan") i wcielił je w życie. Authority powstało na gruzach StormWatch, innej grupy superludzi, których przygody ukazywały się w ramach wydawnictwa Wildstorm, wchłoniętego później przez DC. Ellis wymordował część ekipy, napisał kilka nowych postaci i wraz z rysownikiem Bryanem Hitchem wystartował z serią dziś zaliczaną do klasyki.
W zamierzeniu Ellisa "Authority" od początku miało być zgrywą. Kontestacją poprawnej do bólu, wyświechtanej konwencji i wykorzystywanych w jej obrębie chwytów i figur, które wychodziły czytelnikom uszami. Jednak seria nie jest po prostu tylko intertekstualną parodią dla "kumatych".
Komiks - renesans gatunku
"Authority" to przede wszystkim błyskotliwa i wciągająca historia z pogranicza sci-fi i superhero dla dorosłych. Świetnie napisana, co rusz zaskakująca rozmachem i obfitująca w odważne, żeby nie powiedzieć obrazoburcze pomysły. Bo jak inaczej nazwać pojedynek z Bogiem, który przybywa na Ziemię bynajmniej nie w celu zbawienia ludzkości?
Mocną stroną "Authority" są też bez wątpienia rysunki Briana Hitcha, którego część z was kojarzy na pewno dzięki wydanemu w Polsce "Ultimates". Jego kreska charakteryzuje się przejrzystością, kadry są dopracowane, a momenty ukazania międzywymiarowej podróży czy zaawansowanej technologii mogą przyprawić o zawrót głowy. Nie jest to może sztuka przez wielkie "S", ale na pewno rzemiosło najwyższej próby, idealnie pasujące do tego typu komiksu.
Wydana właśnie przez Egmont nowa edycja "Authority" zbiera run Ennisa, który w 2007 r. ukazał się w barwach nieistniejącego już Manzoku. Tu nasuwa się pytanie: bawić się w dublowanie, kiedy portfel ledwo zipie w obliczu klęski urodzaju, jaką fundują nam polscy wydawcy?
Odpowiedź zostawiam waszemu sumieniu. Warto jednak wiedzieć, że "Authority" Ennisa ukazało się w serii DC Deluxe. A to oznacza twardą płócienną oprawę, obwolutę, wstęp Granta Morrisona, posłowie Kamila Śmiałkowskiego, dodatki w postaci wyimków ze scenariusza, szkice i co najważniejsze – format większy niż albumiki Manzoku.
Drugi tom zbiorczy "Authority", którego autorami są tym razem Mark Millar i Frank Quitely, ukaże się w przyszłym roku.